wś
- Podjęliśmy decyzję, że wycofujemy się z systemu winietowego. Po burzliwych debatach zadecydowaliśmy, że od 1 lipca 2011 roku rusza system elektronicznego poboru opłat. W atmosferze nacisków medialnych, bo nie często buduje się system wart 4 mld zł, 1 lipca z dwudniowym opóźnieniem za co wykonawca poniósł stosowe kary, czyli od 3 lipca ruszył system. Na początku było ok. 100 bramownic, po kilku tygodniach było ich już ponad 400, co daje do dziś możliwość obserwowania ponad 1600 km autostrad, ekspresówek i krajówek – tłumaczył sekretarz stanu w Ministerstwie Transportu.
- Jeżeli z miliona transakcji pojedyncze setki budzą wątpliwości, to dobrze czy źle? Bo jeżeli przy takich statystykach jakichś innych systemów mielibyśmy podejmować jakiekolwiek oceny, że na milion pojedyncze setki nie działają, to przecież my mówimy o jakichś kulawych ułamkach promila. Oczywiście należy dołożyć starań do tego, żeby wyeliminować również ten margines i to trwa – zapewnił Tadeusz Jarmuziewicz.
- Nie mamy najmniejszych powodów do kompleksów, jeżeli chodzi o wadliwe działania podobnych systemów w innych krajach. Tam też jest tak, że na poziomie miliona transakcji tam dochodzi do setek pojedynczych uchybień. W związku z tym ja nie widzę ze statystycznego punktu widzenia powodów do jakiegoś strasznego posypywania głowy popiołem i do mówienia, że nie daliśmy rady. Tempo rzeczywiście było szaleńcze. Ale daliśmy radę – stwierdził wiceminister.
Jego zdaniem system ViaToll należy oceniać przede wszystkim pod kątem jego skuteczności w pobieraniu opłat, a pod tym względem się sprawdził. – Od 1 lipca, po dwudniowym potknięciu, system ruszył i dzisiaj drugi pryzmat, którym obserwuję skuteczność systemu, to jest konto Krajowego Funduszu Drogowego. Wpływy są takie, jak oczekiwano. Po ten system został zrobiony, żeby zbierać pieniądze za użytkowanie infrastruktury przez przewoźników – podkreślił tłumaczył sekretarz stanu w Ministerstwie Transportu.
- Ja z tego powodu nie mam kompleksów i powodów do posypywania głowy popiołem. Ja wiem, że dużo głośniejsze i dużo bardziej nośne medialne jest to, że 0,01 promila nie zadziałało. Może rzeczywiście jest, o czym rozmawiać. Natomiast na temat 99,9 promila jest milczenie – dodał Tadeusz Jarmuziewicz.